barania góra

Tup tup na Baranią Górę

Witajcie kochane góroluby! Dziś chcę Wam opowiedzieć o mojej wycieczce na Baranią Górę, którą odbyłem się w kwietniu. Zwykle jest to moment, kiedy natura budzi się do życia, a górskie szlaki są mniej oblegane niż w szczytowym sezonie wakacyjnym. Tegoroczny kwiecień jednak był bardzo ciepły, co sprawiło że – tym razem – na szlaku nie byłem sam. Barania Góra, perła Beskidu Śląskiego, kryje w sobie niesamowite widoki i zapewnia solidną dawkę aktywności dla każdego miłośnika natury.

Gdzie to jest

A więc, lokalizacja! Barania Góra wznosi się dumnie na wysokość 1220 m n.p.m. i jest jednym z najwyższych szczytów Beskidu Śląskiego. Trasy na jej szczyt rozchodzą się w różnych kierunkach, co sprawia, że jest doskonałym celem wycieczek z wielu punktów. Ja wybrałem trasę z Wisły, konkretnie z Wisła-Głębce, co było świetnym wyborem, bo już od startu towarzyszyły nam piękne krajobrazy.

Kwiecień w górach to zwykle trochę ruletka pogodowa – można trafić na ostatnie śniegi lub pierwsze kwitnące kwiaty. Ja miałem to szczęście, że pogoda była naprawdę wiosenna, niemal letnia, co sprawiło, że wycieczka była jeszcze przyjemniejsza. Trasa na Baranią Górę jest dobrze oznaczona, więc można się zabrać na nią nawet bez wielkiego doświadczenia górskiego, ale pamiętajcie zawsze o podstawowym sprzęcie i przede wszystkim o dobrym obuwiu!

Drogę na szczyt urozmaicały mi przepiękne widoki – lasy buczynowe zmieniały się w ściółkę leśną pokrytą mchami i paprociami, aż w końcu pojawiały się pierwsze halne łąki. To, co zawsze mnie ujmuje w Beskidach, to fakt, że mimo zlokalizowania w bliskim sąsiedztwie dużych metropolii, można znaleźć tutaj faktyczną ciszę i spokój, tak potrzebna w dzisiejszych czasach.

Dlaczego warto wybrać się na Baranią Górę?

Szczyt Baraniej Góry to nie tylko spektakularne widoki na okoliczne pasma i poczucie spełnienia po zdobyciu kolejnego wzniesienia. To także spotkanie z historią i kulturą regionu. Warto pamiętać, że to właśnie z okolic Baraniej Góry swoje źródła bierze wisła – najdłuższa rzeka Polski. A z samego szczytu, w klarowny dzień, możecie podziwiać panoramę całych Beskidów, a nawet spojrzeć w stronę Tatr.

Po zdobyciu szczytu i chwili odpoczynku, zdecydowałem się na zejście w stronę Szczyrku , co było świetną okazją do zapoznania się z innym aspektem beskidzkich krajobrazów – nieco bardziej dzikim i surowym, ale wciąż zachwycającym. Trasa nie należała do najłatwiejszych, ale każdy kilometr dostarczał nowych wrażeń i widoków.

Podsumowując, wyprawa na Baranią Górę w kwietniu to była decyzja strzał w dziesiątkę. Nie tylko mogłem cieszyć się wiosną w pełni, ale też uniknąłem tłumów, które latem mogą zniechęcić do wędrówek po popularnych szlakach. Jeśli więc szukacie idei na weekendową escapadę, koniecznie rozważcie Beskid Śląski, a Barania Góra niech będzie Waszym celem!

Oczywiście, po drodze nie zabrakło okazji do spróbowania regionalnych specjałów w lokalnych karczmach – a o tym, jak wiadomo, w górach smakuje wszystko dwa razy lepiej. Nie zapomnijcie więc zatrzymać się w jakiejś przytulnej gospodzie na kwaśnicę czy inne góralskie przysmaki.

Dzięki tej wycieczce nie tylko naładowałem baterie i zdobyłem nowe widoki do kolekcji, ale przede wszystkim przypomniałem sobie, dlaczego tak bardzo kocham góry. To miejsca, gdzie czas zdaje się płynąć inaczej – wolniej, dając nam możliwość naprawdę głębokiego odpoczynku i kontemplacji.

Do zobaczenia na szlaku!

Leave a Comment